wtorek, 12 lutego 2013

Stay

Nie wiem od czego zacząć, dawno mnie tu nie było. Ostatnimi czasy nie mam na nic ochoty, zazwyczaj mam tak w zimie, ale teraz dopadła mnie depresja, z którą na marginesie walczę od 5 lat. Niedawno była 6 rocznica śmierci mojej babci i 5 dziadka, niecały miesiąc przerwy między jedną, a drugą. Z dziadkami byłam zżyta, chyba najbardziej jeśli chodzi o jakiekolwiek kontakty z ludźmi. Jednak wcale nie chodzi o to, no, może po części, ale nie całkiem. Od pół roku między moimi rodzicami nie układa się za dobrze. Coś co uważałam za "doskonały związek" wali się na moich oczach. Jedno chce odchodzić od drugiego, ojciec jeszcze dolewa oliwy do ognia wszelkimi kłótniami, o cokolwiek. Ich małżeństwo było dla mnie przykładem, coś w stylu - jak dorosnę też chcę mieć taki związek, w którym będę związana się z kimś, z kim będę się dogadywać tak jak moja mama z moim tatą, a tu nagle jebut. Coś co wydawało mi się ideałem wcale nim nie jest. Ojciec zdradza matkę od 2 lat z jej przyjaciółką, mama załamana. A ja siedzę w tym domu i wysłuchuję ich kłótni, żali, wypominków. I tak cały czas, błędne koło. Ostatnio myślałam, że nie podołam i chciałam zawiesić bloga, ale wtedy zrozumiałam, że nie mogę porzucić czegoś co daje mi tyle radości, bo to takie moje "światełko w tunelu", "odskocznia". Jak piszę mogę wyrazić w bohaterach siebie, pokazać co czuję, lub chciałabym czuć. Więc zostaję. Taleja dalej będzie w świecie yaoi, jrocka, kpopu, Japonii etc. Nie mogłam przez 4 miesiące zmusić się do płaczu, a kiedy w końcu to się stało nie mogę przestać. Chodzę i płaczę po kontach, czuję się taka słaba... Jeszcze teraz te idiotyczne Walentynki. Nie mam z kim ich spędzić, zresztą zawsze tak było - byłam sama, jestem i będę. Przyzwyczaiłam się, co jednak nie oznacza, że do końca mi z tym dobrze. Nie oszukujmy się, każdy człowiek potrzebuje drugiego, choćby po to żeby się przytulić, albo wypłakać. Nie będę przecież z każdym problemem lecieć do przyjaciółki, ona też ma swoje. Jak się jest w związku to inaczej się do tego podchodzi, dąży się do tego żeby każdy problem rozwiązywać razem i nie pozwolić cierpieć tej drugiej osobie, a jeśli już cierpi, to nie w samotności. Całkiem inaczej podchodzi się do przyjaciółki, a do kogoś kogo kochasz. U mnie jak miłości nie było tak nie ma. Zastanawiam się czy powinnam się martwić, że jest ze mną coś nie tak, skoro mam 17 lat i nadal jestem sama. Takie rozkminy mam coraz częściej. Faceci mnie ostatnio odpychają (pewnie przez to co ojciec zrobił), a znaleźć u mnie w wiosce jakąś dziewczynę, która jest biseksualna albo jest lesbijką to cud (nie liczyć mnie i Pandy), a nie chcę wchodzić w związek przez gadu, na odległość, przez skype, facebooka, bo w rzeczywistości to nie jest żaden związek. Dlatego pozwalam być sobie samej, tym bardziej, że nie lubię poznawać nowych ludzi. Typowa ze mnie aspołeczna komórka.
Niedługo będzie rok jak prowadzę bloga, niesamowicie mnie dziwi to, że nie straciłam jeszcze zapału. Zazwyczaj tak mam, że na początku jestem do wszystkiego pierwsza, a po jakimś krótkim czasie cały entuzjazm ze mnie ulatuje, a tu taka niespodzianka! :)
Ferie spędziłam z mamą, u cioci w górach. Byłam tam ostatni raz jak miałam 12 lat, byłam jeszcze "nieobyta" ze światem dorosłych, więc zachowywałam się jak typowe dziecko. Nadal mnie tak traktują, tak jakby tam się czas zatrzymał, jakby to 5 lat nie przeleciało. Denerwowało mnie to niesamowicie, kiedy oni w końcu zrozumieją, że jestem już duża, dorosła, a psychikę mam taką jak człowiek z dobrym życiowym stażem? Bo jestem zbyt dojrzała jak na swój wiek, cały czas to słyszę. Potrafię rozmawiać z każdym na każdy temat, obyta też w towarzystwie jest, co może niektórych dziwić, bo w końcu jak pełnoetatowa samotniczka może wiedzieć jak się zachowywać w dużej grupie ludzi? A jednak wiem. Może nie całkiem z doświadczenia, ale wiem. Samo wychodzi jak siedzę z ludźmi. Zdecydowanie jednak wolę siedzieć w domu, pod kołdrą, z kakaem i laptopem na kolanach.
Święta przeleciały w napiętej atmosferze, bo tydzień przed świętami przyjaciółka mamy przyznała się jej, że coś między nią, a moim ojcem jest. Sylwestra spędziłam z przyjacielem, piłam, piłam dużo, niektórych momentów nawet nie pamiętam, ale w takim stanie było mi dobrze. Ostatnio mam wrażenie, że nie "żyję" tylko "egzystuję", ale nie chcę mi się z tym nic robić, pozwalam temu tak trwać, bo przecież powrót do "świata rzeczywistego" boli, już to kiedyś przechodziłam.

 

http://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs

1 komentarz:

  1. Bardzo ci współczuje chociaż nie wiem jak się teraz czujesz to próbuję sobie to wyobrazić . I chciałam ci podziękowa , bo dzięki twoim opowiadaniom wyciagnęłam się z dołka twoje opowiadania wydały mi się takie prawdziwe i dzięki nim zobaczyłam że świat nie jest idealny tak samo jak ludzie . Wiem po części jak się czujesz bo tez jestem samotną aspołeczną istotą . Chociaż nei wiem jak się czujesz to współczuje ci z całego serca i bardzo ci dziękuję bo bardzo się z tobą w pewnien sposób zżyłam

    OdpowiedzUsuń